Czerwiec

Długo mnie tu nie było. Obiecuję poprawę. W międzyczasie, popełniłem taki tekst dla F5. 

Za 4 dni wyjeżdżam w Sudety. W piątek wieczorem staje na starcie „Sudeckiej Setki”. Trzymajcie kciuki, bo sam nie wiem jak będzie.

A wczoraj w Biegu Marszałka (Sulejówek) na 10 km. Pogoda dopisała jak nigdy w czasie tych zawodów, było pochmurno i bez upału. Zrobiłem 42 min 05 sek. Bieg był jednocześnie II Mistrzostwami Grupy Polsat.

Rewizja planów

Cztery różne komputery nie wystarczyły aby przebić się przez serwery i zapisać na legendarny Bieg Rzeźnika. Najpierw kompletna blokada strony zawodów, a po 10 minutach taki komunikat:photo 24

Niektóre drużyny zapisały się po 5x, niektóre, takie jak nasza (ja + Dominik), nie załapała się ani razu.

Wiedziałem, że w tym roku badzo wiele osób będzie chciało pobiec w Rzeźniku. Ale nie przypuszczałem, że będzie aż tak „tłoczno”. Organizatorzy chyba też nie spodziewali się takiego obrotu sprawy. Na stronie zawodów pojawiło się oświadcznie i zapowiedź „dogrywki” – czyli zapisują się wszyscy chętni, a potem losowanie tylu zespołów ile miejsc zwolni się po weryfikacji pierwszych zapisów.

Szczęścia w losowaniach nigdy nie miałem, dlatego w tej kwestii zdam się na Dominika. Za 10 dni wszystko będzie jasne. Ja w tym czasie rozejrzę się za alternatywą dla Rzeźnika. Niestety, na myśl przychodzą mi same trudniejsze i dłuższe biegi.

Niedziela

photo 1

Tak było wczoraj – kolejna edycja ścigania w Falenicy. 10 km po górkach, wydmach (ach ten piach). Czas (wg. mojego zegarku) to 50 min 23 sek. Pogoda jeszcze lepsza niż 2 tygodnie temu. Chyba powinno zmienić nazwę imprezy na „Wiosenne Biegi Górskie”. Sam bieg ok, nie napinałem się. Przez cały bieg nie patrzyłem w ogóle na zegarek – teraz trochę żałuję, bo pewnie przyśpieszyłbym na końcu i złamał 50 minut. 

photo 2

A tak jest dzisiaj. Regeneracja po zawodach, czyli roller + udawanie, że wiem o co chodzi w jodze :). Bieganie dziś sobie odpuszczam. Od kilku dni boli mnie stopa, więc dam jej odpocząć. 

Start za 5 dni

photo 16W najbliższą sobotę biegnę w Świder Trail Maraton. Wczoraj zrobiłem ostatnie średnio-dłuższe wybieganie (leśne 23 km). Wreszcie opublikowano dokładną trasę sobotniego maratonu. Niestety, trochę się zawiodłem – zamiast malowniczego biegu wzdłuż rzeki Świder, zafundowano nam 4 pętle po 10 km. Podobno powodem tej zmiany jest remont mostu na Wiśle. Ok, rozumiem to, bezpieczeństwo i odpowiednia logistyka biegu ponad wszystko, ale ja nie lubię biegać w kółko 😉 W tym maratonie startuje tylko 53 osób, jednocześnie odbywają się biegi na 21, 10 i (chyba) 5 km (w tych biegach startuje już ponad 400 osób). Wiadomo, że każdy będzie dostosowywał tempo do swojego dystansu – łącząc to z zapowiedzią organizatorów, że bieg odbywa się po bardzo wąskich ścieżkach, gdzie trudno o wyprzedzanie, wychodzi na to, że w sobotę nad Świdrem może być baaardzo tłoczno. Zobaczymy jak będzie. Nie nastawiam się na wynik. Ten start to po prostu trening przed biegiem Chudego Wawrzyńca, mimo wszystko wolałbym aby odbył się w raczej normalnych warunkach.

O mój i Dominika komfort w czasie biegu będzie dbał Arek, który na nasz bieg przyjeżdża specjalnie z Gdyni. Arek ma doświadczenie w sekundowaniu na maratonach, nieraz już byłem pod jego opieką. Taka osoba to dla biegacza prawdziwy skarb. Po pierwsze logistyka – wie dokładnie co ma podać na którym kilometrze. Ale chyba najważniejszą sprawą jest wartość psychologiczna jego obecności. Ja swój bieg buduję z „małych cegiełek”, tak abym wiedział na co czekam – na 10 km woda, żel, na 20 izo, na 25 znów żel, a np. na 35 km czeka ktoś znajomy (Arek), którego widok będzie działał lepiej niż najlepszy żel:) W głowie tworzę ciąg zdarzeń, które na mnie czekają, tak żebym nie myślał tylko o tych ponad 42 km, które masz do pokonania. Osobiście dla mnie to sprawa podstawowa. Pomaga i motywuje w wysiłku.

Teraz do soboty tylko odpoczynek, lekkie bieganie i ładowanie kalorii. W zeszłym tygodniu prócz niedzielnego wybiegania „robiłem” jeszcze górki na Agrykoli (wtorek), w czwartek była tempówka, w sobotę bieg regeneracyjny.

Bieg na 10 km

W najbliższą sobotę biegnę zawody na 10 km – Bieg Marszałka w Sulejówku. Na starcie stanie chyba blisko 1000 osób. Około 50 z nich stanowić będą zawodnicy Polsatu, gdyż podczas tej imprezy odbędą się I Mistrzostwa Polsatu w Biegu na 10 km. Będziemy mieli swoją klasyfikacje, itp. Powinno być ciekawie, szczególnie, że do Warszawy zjeżdża kilku mocnych zawodników 🙂 Takie korpo to ja lubię – pełn integracja polsatowych biegaczy.

Nie nastawiam się na super wynik, więc raczej nie powtórzę swoich 44 minut jakie wybiegałem w Sulejówku rok temu. Pamiętam było strasznie gorąco, strażacy rozstawili dla nas kurtyny wodne, które chłodziły nas na każdym okrążeniu. Patrząc na prognozę pogody, w tym roku niestety będzie podobnie. Chciałbym się mylić, ale 30C w słońcu raczej murowane. 

Już to kiedyś pisałem, więc się powtórzę. Nie lubie zawodów na 10 km. Wolę maratony i półmaratony. Wyścig na „dychę” jest naprawdę bardzo wymagający. Jak chcesz osiągnąć dobry czas to nie kalkulujesz tylko od początku napierasz na bezdechu 😉 A to wycięcza. 

Aha – i tak wiadomo kto wygra nasz wyścig 🙂 

plakat