Marzec

Ten miesiąc jest doprawdy zwariowany. Od początku roku jest jakoś pod górkę. Wróciłem z Rzymu i znów poległem zdrowotnie. Lekkie przeziębienie, ale trenować nie mogę. Z tego powodu raczej rezygnuję z warszawskiej połówki. Jest mi z tego powodu przykro, ale nie trenowałem od 10 marca i nie interesuje mnie rekraacyjny bieg w półmaratonie. Tak to biegam kilka razy w tygodniu. To są zawody, które trzeba pobiec na maksa. Nie jestem w stanie tego zrobić, nie biegnę. Za miesiąc Cracovia maraton i tam muszę być sprawny na 100%. Jedyna szansa na niedzielny start to, że do jutra przestanie mnie boleć gardło i że pobiegnę jako „zając” kogoś słabszego ode mnie, tak aby pomóc tej osobie w zrobieniu dobrego wyniku. Bo na mój dobry wynik nie ma szans.

Niedziela raport

Jeszcze kilka dni temu biegałem po strasznie zaśnieżonym lesie. Wyglądało to tak:

Image

Mięśnie ostro pracowały, ścięgna robiły co mogły aby trzymać stawy w ryzach, a stopy po prostu tonęły w śniegu. To był dobry trening!

Wczorajszy trening – ta sama trasa, ale warunki zgoła odmienne! Czytaj dalej