To jeszcze nie podsumowanie roku

Mimo że na ten rokk nie planowałem już żadnych startów, blisko 2 tygodnie temu pobiegłem w „Zimowych Biegów Górskich” w Falenicy. Blisko 700 osób na starcie, świetna pogoda (wydaje mi się, że lepszej już w edycji 2013/2014 nie będzie) no i słynne wydmy w Falenicy – chyba najwyższe naturalne wzniesienia na Mazowszu, na których często trenuję podbiegi. Do zawodów podszedłem czysto treningowo, nie przemęczyłem się i zrobiłem  51 minut (10km). Oficjalny, ręczny, pomiar czasu organizatorów dodał mi ponad minutę więcej, dlatego wierzę swojemu zegarkowi, który pokazał 51 min.

photo 3

Na trasie spotkałem chłopaków z grupy biegowo-towarzyskiej Savage. Niezłe świrusy, mega otwarte dusze i umysły. Jeśli szukacie ludzi do biegania w Warszawie i okolicach, chcecie podpytać o plany treningowe lub po prostu spędzić mile czas (UWAGA – ich długie weekendowe wybiegania często kończą się biwakiem w lesie!) kontaktujcie się z nimi przez ich profil na FB.

photo 1Następna edycja Falenicy już w najbliższą sobotę. Planuję stanąć na starcie.

Ostatnio narzekałem trochę na włoską organizację maratonów. Na szczęście otrzymałem już ostateczne potwierdzenie mojego startu w rzymskim maratonie. Jest numer startowy, jest bilet na samolot i hotel – nie pozostaje nic innego jak tylko zabrać się do ciężkiej orki, by na obczyźnie wstydu nie przynieść.

Kilka dni temu miałem okazję obchodzić urodziny. Jeszcze tylko 5 lat będę klasyfikowany w kategorii M30, sami rozumiecie, że nie ma nic do świętowania:) Takie też miały być te urodziny. Ale okazało się, że dzięki kilku niespodziankom, to był super dzień! Najpierw przed 7 rano odebrałem z Okęcia Brata i Pontiego, a potem niespodziewanego najazdu dokonali moi rodzice, którzy wstali o 4 rano, przejechali ponad 400 km, by rano synkowi wręczyć urodzinowy tort! To był naprawdę dobry dzień. Dużo śmiechu i pozytywnych emocji. 

photo 2

A na urodziny sprawiłem sobie nowego Garmina 620. Ze względu na zabójczą cenę i w sumie niewielkie różnice z moją 610’tką planowałem go sobie odpuścić. Ale dzięki niezawodnemu DCrainMaker’owi dowiedziałem się o super promocji w brytyjskim Garminie. Wszstko – 30 % (ale wysyłka tylko na UK adres). Jak tylko zegarek dotrze nad Wisłę możecie spodziewać się jego recenzji, a chwilę potem aukcji Allegro mojego Garmina 610. Warto, bo to prawie nówka (wymieniony kilka miesięcy temu przez serwis).

Dziś Wigilia, podobno większość z nas nie akceptuje uboju rytualnego. Dajcie więc spokój wszystkim karpiom, pls. Wszystkiego dobrego.

Grudzień

Image

Zdecydowałem, że wiosenny maraton zrobię w Rzymie. Przekonała mnie trasa (bardzo malownicza, bez większych górek), ranga imprezy + ilość zawodników, która waha się od 12 – 15 tyś biegaczy. Rzym znam dość dobrze, więc nie będzie problemów logistycznych (właściwie czuję się tam jak u siebie), a liczba maratończyków nie sprawi, że 42,185 stanie się biegiem przez przeszkody. Bieg w Rzymie będzie moim drugim zagranicznym „występem”. Pierwszym był półmaraton Kopenhaga -Malmo (Broloppet Half-Marathon), ipreza gdzie biegnie się przez najdłuższy most nad Bałtykiem, który mierzy blisko 17 km. Startowało wtedy blisko 40 tysięcy biegaczy i było to zdecydowanie za dużo. Wycieczka do Danii i Szwecji była naprawdę przednia, ale z samego biegu nie mam najlepszych wspomnień.

Ale same zapisy do maratonu w Rzymie idą ciężko. Strasznie dużo papierologii. Zaczynam doceniać sprawność naszych krajowych organizatorów imprez, gdzie zapisy przez internet + opłata startowa są sprawą wyjątkowo łatwą do ogarnięcia. We Włoszech jest inaczej :). Niedość, że musiałem przedstawić zaświadczenie od lekarza (rozumiem potrzebę sprawdzenia – zbadałem się, wszystko na 100% dobrze, lekarz podpisał papier), trzeba potem to wysłać faxem, mailem lub zrobić upload przez profil na stronie maratonu. Mimo że zrobiłem to kilka dni temu, potwierdzenia udziału w biegu jeszcze nie mam. Oczywiście wszystko inne (opłata za start (60 EUR), hotel i przelot) już załatwione. Życiówki pewnie we Włoszech nie wykręce, bo jeśli zima nad Wisłą przytrzyma tak jak w zeszłym roku, to nie będzie gdzie i kiedy popracować nad szybkością.

Jeśli chodzi o treningi to listopad przebiegałem na wielkim „light’cie”. Maksymalnie robiłem 70 minut wolnego i prawie w ogóle akcentów. W grudniu zaczynam dokładać do pieca, ale też bez przesady. Nowością moich zimowych treningów będzie udział w Górskich Biegach w Falenicy. Dystans 10 km, 14 i 28 grudnia, blisko mnie, można napisać, że po sąsiedzku. Poćwiczę nogi i płuca. Przyda się.

A tak wyglądają moje priorytety biegowe na przyszły rok :
-Półmaraton w Wiązownie (luty lub marzec 2014)
-Maraton w Rzymie (marzec 2014)
-Bieg Rzeźnika (czerwiec 2014)
-BMW Półmaraton Praski (sierpień 2014)
-Maraton Warszawski (wrzesień 2014)

Czuję, że najważniejszym startem 2014’ego będzie Bieg Rzeźnika. To będzie przygoda i walka, 80 km w Bieszczadach. Dotychczas najwięcej w górach nabiegałem ok. 54 km w Chudym Wawrzyńscu, w Rzeźniku skok kilometrarzowy będzie więc spory. Ale jestem dobrej myśli. Z dobrymi treningami dam radę, motywacja jest wielka. Mam tylko nadzieję, że załapię się na numer startowy. Zapisy ruszają 14 stycznia o godz. 15. Biegnę oczywiście w parze z Dominikiem.

A tu coś co bardzo zachęciło mnie do startu w Rzymie. Amerykański dokument „Duch Maratonu 2”, kręcony właśnie w stolicy Włoch. Przyznam się, że jeszcze go nie widziałem, ale od samego trailera ciary po plecach przechodzą 😉 Europejska premiera DVD i itunes przewidywana jest na luty 2014. Kto nie widział pierwszej części kultowego filmu, niech szybko to nadrobi w TYM MIEJSCU.

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=lYDiAnNlHPQ]

A doskonałej muzyki z tego filmu można posłuchać na Spotify.