Po „Lewym Sierpowym”, „Kosmosie” i „Aloha’e” (jak to się odmiena?:), ZmianyZmiany wprowadzają Perardę. Baton dla sportowców, coś co w czasie treningu czy zawodów doda każdemu sił i … motywacji do jeszcze większego wysiłku 🙂 Dotychczas w trakcie długich wybiegań czy zawodów ultra, temat batonów energetycznych kończył się na Cliff’ach. ZmianyZmiany lubiłem, ale jadłem raczej „po”, jako dodatek do „recovery”. Tymczasem skład Petardy powoduje, że to właśnie ten baton będzie za 3 tyg. moim towarzyszem na Rzeźniku. Petarda = spirulina, nerkowce, maliny, chia, pestki dyni, orzechy brazylijskie i daktyle.
Archiwa tagu: jedzenie po treningu
Niedzielne (pod)biegi
Dość nieśmiało mogę odgwizdać start treningu pod Chudego Wawrzyńca. Umówiliśmy się z Dominikiem w Falenicy obok kościoła. Jest parking, jest dobry start na pobliskie górki (chyba największe przewyższenia w Warszawie). Fajnie wyznaczona ( i oznaczona) pętla dla biegaczy, aż chce się biegać. Było trochę gorzej niż przypuszczałem. Oczywiście daliśmy radę, ale w zimę jakoś szybciej mi się tam biegało. Na pewno jeszcze trochę czuję maraton w nogach (dziś mija dopiero 2 tygodnie od zawodów), dodatkowo okazuje się, że kiedy w Falenicy nie ma śniegu, jest bardzo dużo piachu. To na pewno utrudnia i zarazem wzbogaca trening. Wchodzi więcej siły w niższe partie nóg.
Pobiegaliśmy 1 godz 50 minut, czyli 3 rundy po trasie górskiej i dodatkowo kilka kilometrów po trasie dla biegaczy narciarskich. Wyszło 15 km, czyli dość mało, ale wierzcie mi na słowo (Ci którzy tam nie biegali) – ta trasa naprawdę jest dość wymagająca 😉
wykres mojego tętna z treningu
„advanced skin s-lab 5” salomon
Po raz pierwszy założyłem dziś plecak/bukłak. Musiałem kupić coś na Chudego. Bez plecaka raczej nie dałoby się pobiec. Pasy z butelkami to nie dla mnie (zawsze mnie coś obetrze). Oczywiście też miałem obawy, że plecak obetrze, że będzie niewygodny, itp. Na szczęście wszystko poszło ok. Z racji swojego rozmiaru to bardziej kamizelka niż plecak. Pije się z tego bardzo poręcznie, a liczne kieszenie, schowki i inne bajery, doskonale nadają się chowania tego co potrzebne kiedy wychodzisz na dłuższy trening (włącznie z dodatkową garderobą).
Dominik na wydmie
jeden z podbiegów w falenicy. na zdjęciu nie wygląda „groźnie” ale wierzcie mi, że „daje radę”:)
część mojego potreningowego posiłku.do tego jadłem jeszcze kaszę jaglaną i tofu, popijałem zieloną herbatą z miłorząbem
Podsumowując – zrobiliśmy naprawdę fajny trening. Czuję, że właśnie tam będę robił swoje treningi. Nie tylko górki, wybiegania też. Okolica naprawdę piękna, bliskość natury dodaje radości i motywacji do biegu. Jeszcze tylko żeby kiedyś na treningu przyuważyć jakiegoś idiotę, który wyrzuca śmieci do lasu – przyuważyć i wymierzyć sprawiedliwość.