Krótki urlop

Byłem na krótkim urlopie. Dzięki temu załatwiłem kilka zaległych spraw, spotkałem się ze starymi przyjaciółmi z Kuala Lumpur (teraz z Belgii i Australii) oraz pobiegałem w kilku nowych miejscach (Antwerpia, Berlin (dzięki Adrian!)). O wszystkich zajebistych rzeczach, które zjadłem nie będę już wspominał.

Kuala Lumpur WolfPack w Antwerpii

Kuala Lumpur WolfPack w Antwerpii

bieganie w Antwerpii

bieganie w Antwerpii

Prosto z zagranicy pojechaliśmy z Ash’em do Krakowa. W grodzie Kraka jestem dość często, ale muszę przyznać, że tym razem szczególnie mi się tam podobało. Momo i nowo otwarta Soya Cafe dały radę. Wg. mnie jeśli chodzi o wegańskie kulinaria nic więcej się tam nie liczy. Ale znaleźliśmy też czas aby samemu coś ugotować.

wegańskie gotowanie w Krakowie

wegańskie gotowanie w Krakowie

Po Krakowie pojechaliśmy do muzeum Auschwitz. Nigdy wcześniej nie byłem w Obozie Zagłady. Wrażenie poruszające i piorunujące. Szczególnie znaczące było to, że zwiedzaliśmy Auschwitz z Ashem (to on chciał zobaczyć to miejsce). Ash jest wyznawcą Hinduizmu, ale urodził się i wychował w muzułmańskiej Malezji. Malezja to kraj gdzie blisko 60% społeczeństwa nie wierzy w Holocaust.
Na mnie osobiście największe wrażenie zrobiły zdjęcia więźniów Auschwitz. Z jednej strony kobiety, na drugiej ścianie mężczyźni. Kobiety wyprostowane, niektóre z nadzieją w oczach, niektóre uśmiechnięte. Panowie – ze śladami pobicia na twarzy, okradzeni nadziei, z grymasem bólu na twarzy. Do dziś prześladują mnie te spojrzenia, ale chcę o nich pamiętać. Najbardziej w pamięci zapadła mi Pani Aurelia Bienka.

Aurelia Bienka RIP

Aurelia Bienka RIP

Cały czas zastanawiam się nad startem w Maratonie Warszawskim. Nie jestem w formie, treningi idą mi słabo (wszystko przez brak regularności). Ale kusi nowa trasa oraz “sprawdzian” przed październikowym ultra. Zobaczymy.

Kwiecień

Wiosna (przynajmniej kalendarzowa) przywitała mnie uczuciem potrzeby zmiany w moim podejściu do biegania.

photo 5

Stwierdziłem, że czas na nowe buty. Szukałem czegoś lekkiego, mało obudowanego, ale z jakąś amortyzacją. Moje oddanie marce Brooks spowodowało, że sięgnąłem po buty z linii Pure. To nie jest but minimalistyczny, to raczej wstęp do biegania naturalnego. But przejściowy, pomiędzy standardowym rozbudowanym butem z amortyzacją ( w moim przypadku Brooks Ghost), a obuwiem minimalistycznym, czyli lżejszym, z zerowym spadkiem pomiędzy piętą a palcami i z brakiem amortyzacji. Coś co spowoduje, że bieganie ze śródstopia stanie się naturalne. Brooks Cadence2 jest właśnie takim butem. Ze względu na amortyzację, trudno go nazwać butem minimalistycznym, ale jego waga i budowa wymuszjąca bieg ze śródstopia, powoduje, że różnica względem klasycznego buta będzie odczuwalna. Mam nadzieję, że pomoże mi to w szybkościowych treningach.

Jak tylko nabiegam trochę kilometrów w Cadence, możecie się spodziewać porządnej recenzji butów. Teraz, taki trening jest raczej niemożliwy – wszystko przez pogodę.

photo 10

Wczoraj w planach miałem wolne 130 minut. Mentalnie wytrzymałem tylko 102 minuty (wyszło lekko ponad 18 km). W tak trudnych warunkach nie biegałem chyba całą zimę. Śnieg po łydki przez cały trening. Zamiast wybiegania wyszedł porządny trening siłowy, taki po którym następnego dnia czujesz achillesy 😉

Cracovia Maraton za 28 dni. Sam nie wiem czego się spodziewać. Trening nie idzie tak jak został zaplanowany. Nawet marcowa życiówka w półmaratonie nie pomogła w odzyskaniu pewności siebie. Zobaczymy, jest jeszcze kilka treningów do zrobienia.