Zacząłem już pomaratońskie treningi. Niestety musiałem je prawie od razu przerwać. Nabawiłem się jakiejś infekcji (katar, ból głowy, lekki kaszel). Przeiwiało mnie po przebieżce i tyle. Ale to nic dziwnego. Według badań, do tygodnia po wyścigu, maratończycy są 6 razy bardziej narażeni na infekcję niż ci którzy nie przebiegli 42195 metrów. Generalnie tylko po Maratonie Solidarności ( moim pierwszym maratonie) nie miałem problemów z infekcją.
Jak tylko dojdę w 100% do zdrowia zaczynam drugą fazę przygotowań do Biegu Chudego Wawrzyńca (11 sierpnia). Pierwsza pokrywała się z zimowym budowaniem siły biegowej. Było sporo podbiegów + długie wybiegania na śniegu. Teraz na nowo zaprzyjaźnię się z trasą biegową w Falenicy. To chyba najlepsze miejsce do „górskiego” biegania na płaskim Mazowszu. Planowałem w czerwcy weekendowy wypad do Szklarskiej Poręby na trening w górach, ale z braku czasu chyba będę musiał to sobie odpuścić.
Znalazłem ostatnio na youtube „Running on the Sun”, cały film o Badwater Ultramarathon (135 mil czyli 217 km po kalifornijskiej Dolinie Śmierci). Film nakręcony w 1999 roku. To trochę porażający i przejmujący obraz chyba najcięższego biegu ultra na świecie. Dobrze ujęty „romantyzm” biegów ultra, ale jest też tu miejsce na odarcie z głębszych uczuć i pokazania wprost masakry, na którą narażone jest ciało i umysł każdego ultrasa. I nie piszę tu tylko o odciskach na stopach, chodzi mi raczej o zaburzenia pracy nerek, halucynacje, itp.
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=lQ6jwXIVjgo]
A na koniec torchę prywaty. Mam do wynajęcia w centrum Warszawy. Tu znajdziecie wszystkie szczegóły. Polecam 😉