Oj sporo się ostatnio działo w moim życiu. Samo dobro, można napisać. Ale po kolei.
Zostałem wylosowany (razem z Dominikiem) na „Niepokornego Mnicha”, który wystartuje kwietniu 2016 roku. 96 km po Pieninach (polskich i słowackich), + 4000/4000 m przewyższeń i 17h limitu. Wszystko w ramach Biegów w Szczawnicy. Zapowiada się moje największe wyzwanie biegowe. Z tej okazji stwierdziłem, że z tej okazji zrobię coś czego nigdy, w mojej biegowej karierze, wcześniej nie robiłem. Pojechałem potrenować w góry. Co więcej, to był wyjazd solo. Wiedziałem, że czekają mnie nowe wyzwania, dlatego chwila samotności, dystansu do wszystkiego + kontakt z naturą, po prostu miała mi dobrze zrobić. I zrobiła.
Pojechałem do Szczawnicy, skąd startuje i „metuje” Niepokorny Mnich. Zrobiłem dwa treningi – najpierw sprawdziłem pierwszy podbieg wyścigu do schroniska na Przechybę,
drugi na Słowacji ze słynnym już ostatnim odcinkiem wyścigu, zwanym „próbą charakteru”.
Z dwóch treningów wyszło blisko 50km. Było super – zimno, górsko, trochę śnieżnie i samotnie.
W Szczawnicy, Pieninach, byłem pierwszy raz. Bardzo ładne, prawie wyludnione o tej porze roku, uzdrowisko. W lato musi być tam niezły tłok. Tras do biegania bez liku, szlaki w miarę dobrze oznaczone, zasięgu GSM raczej pod dostatkiem. Do planowania tras i orientacji, używałem świetnej strony mapa-turystyczna.pl Polecam wszystkim. Szkoda, że ich apka dostępna jest tylko na Android’a.
Jeśli chodzi o sprzęt, to również i w tej materii pojawiły się nowości. Wypad w Pieniny był świetnym pretekstem do przetestowania nowych gadżetów biegowych. Zamiast Cascadii Brooks’ów, zabrałem ze sobą Inov8 Roclite 280. Cascadie nie wytrzymały trudów Łemkowyny. Na oby butach (Cascadia 10), w tym samym miejscu, pojawiły się wielkie dziury, przetarcia. Na szczęście producent uznał moją gwarancję. Na góry zakupiłem Roclite 280 (rewelacja – bałem się ich minimalizmu, odchudzeni i wszystkiego innego z czego znany jest Inov8, ale strachy na lachy – to wszystko są zalety tego buta!), a w ramach gwarancji Brooks’a, Cascadie 10 wymieniłem na świetny Pure Cadence 4. Świetnie sprawdziła się również kurtka Kurtka Inov-8 Raceshell 220. Zrobiłem już w niej Łemkowynie, ale dopiero w Pieninach mogłem ją sprawdzić w zróżnicowanych warunkach pogodowych.
Ale odkryciem roku i tak będą skarpety Dexshell. Wodoodporne, membranowe, skarpety do biegania. Świetnie sprawdzają się w terenie, pasują na stopę z butem terenowym. Normalnie odkrycie roku. Kiedy odpakowywałem przesyłkę i po raz pierwszy dotknąłem dexshell’i, byłem trochę zdziwiony tym co kupiłem. Na pierwszy rzut oka (i czucia) wydaje się, że są zrobione z pianki i , że nie zmieszczą się do buta. Ale to tylko odczucie, na stopie pasują naprawdę świetnie i w ogóle poprawiają totalnie komfort biegania po śniegu. W kontakcie z wodą, śniegim odczuwa się zimno, ale po chwili ono mija i zostaje sucha stopa. Nawet na drugi dzień, kiedy na suche skarpety zakładałem kompletnie mokre buty, nie było to żadnym problemem. Pamiętajcie tylko, aby do biegania kupić te najcieńsze (i najtańsze) skarpety. Tylko jeden, ten biegowy, model jest wegański. Resztę zrobiono z wełny, a to nam się nie podoba. Swoją drogą to te skarpety są świetnym rozwiązaniem dla „problemu” wegańskich zimowych butów. W tym sprzęcie to możecie nawet w szmacianych vansach zimą chodzić i będzie Wam sucho i ciepło.
Tu znajdziecie fajny test dexshell’a.
Wypad w góry okazał się świetnym początkiem przygotowań do nowego sezonu biegowego i dobrym mentalnym restartem. Szczerzę pisząc, nie mam pojęcia jak będzie on wyglądał. Wiem, że na wiosnę nie pobiegnę (po raz pierwszy od kilku sezonów) maratonu ulicznego. Jeśli chodzi o szosę, to jak na razie planuję start w gdyńskim półmaratonie. Nie mogę/nie chcę przegapić premierowego półmaratonu w moim rodzinnym mieście.
A na koniec taka fotka, która niech wytłumaczy po co mi było to całe wyciszenie, skupienie i trochę samotności, itp ;).
Pingback: Szczawnica i cała reszta | DIG DEEP Ⓥ