Mam już za sobą pierwszą przebieżkę z nowym zegarkiem (trening dość krótki bo jutro zawody w Falenicy). Dłuższą recenzję Garmina 620 napiszę za jakiś czas – dziś tylko kilka spostrzeżeń, tak na gorąco:
-zegarek jest strasznie lekki, całkowicie plastikowy. W porównaniu do Garmina 610, 620′tka wydaje się być jak zabawka. Na początku trochę mi to przeszkadzało, po kilku chwilach z zegarkiem na ręku przyzwyczaiłem się do nowego.
-obsługa zegarka, konfiguracja z siecią wifi i kontem Garmin Connect jest banalnie prosta.
-live tracking, po “zesparowaniu” z iphone’m, działa idealnie. Cała operacja jest strasznie prosta i nie trzeba czytać żadnego manuala. To właśnie ta nowa funkcja była głównym powodem dla którego przesiadłem się na ten model zegarka. Dzięki aplikacji Garmin Connect i połączeniu z 620’tką przez blootooth, wybrane osoby (jest opcja dzielenia się przez FB i Twitter’a) mogą w czasie rzeczywistym śledzić nasz bieg na mapach Garmin’a. Niezwykle pożyteczne narzędzie, które może stać się sposobem na pogodzenie życia rodzinnego z bieganiem. Wreszcie wszystkie biegaczki i biegacze będą mogli uniknąć pytań typu ”gdzie biegniesz?”, “kiedy wracasz?”. Przed wyruszeniem na trening wystarczy podesłać swojej drugiej połowie link to transmisji, a ta będzie wiedziała (i przede wszystkim widziała) gdzie i jak szybko biegniemy i jak daleko jesteśmy od domu. Swoją drogą jestem też sobie w stanie wyobrazić minusy tego rozwiązania :).
– Gdyby nie okazja (super promocja w brytyjskim e-sklepie Garmina) i przyszła „amortyzacja” kosztów sprzedażą „starej” 610’tki, pewnie nie zdecydowałbym się na ten zegarek i dalej biegał z tym co mam.