Przyjechaliśmy wczoraj do Krakowa. Pogoda jak w lato. Trochę to przeraża, ale ma się pogorszyć. Na to liczę 😉 Wieczorem odebrałem z lotniska mamę, która przyleciała z Trójmiasta dopingować mnie na trasie jutrzejszego maratonu. Prosto z Balic uderzyliśmy do restauracji „Pod Norenami” , nowo otwartego miejsca 100% wegetarian z wieloma opcjami wegan. Słyszałem wiele zachwytów nad tym lokalem. Kuchnia raczej azjatycka (wystrój już bardzo azjatycki), czyli blisko memu sercu. Szczerze jedzenie mówiąc nie powaliło mnie na kolana. Wszystko niby ładenie podane, ale czegoś brakowało w jedzeniu. Nie wiem, może po prostu dokonaliśmy złego wyboru (chociaż miso ze szpinakiem i tofu – pierwsza klasa) menu. Dobrą rzeczą jest to, że Pod Norenami otwarta jest do północy i mimo że przyszliśmy po 22, właściwie mieli jeszcze wszystkie dania.
Zaraz lecę na do biura zawodów odebrać numer i zobaczyć expo. Potem lenistwo i koncentracja. Sam nie wiem czego mogę się jutro po sobie spodziewać. Trzymajcie kciuki!:)
Gratuluję wyniku w maratonie! Dobry sezon sie zapowiada 🙂
dzieki. mogło i miało być lepiej 🙂