Wiosna (przynajmniej kalendarzowa) przywitała mnie uczuciem potrzeby zmiany w moim podejściu do biegania.
Stwierdziłem, że czas na nowe buty. Szukałem czegoś lekkiego, mało obudowanego, ale z jakąś amortyzacją. Moje oddanie marce Brooks spowodowało, że sięgnąłem po buty z linii Pure. To nie jest but minimalistyczny, to raczej wstęp do biegania naturalnego. But przejściowy, pomiędzy standardowym rozbudowanym butem z amortyzacją ( w moim przypadku Brooks Ghost), a obuwiem minimalistycznym, czyli lżejszym, z zerowym spadkiem pomiędzy piętą a palcami i z brakiem amortyzacji. Coś co spowoduje, że bieganie ze śródstopia stanie się naturalne. Brooks Cadence2 jest właśnie takim butem. Ze względu na amortyzację, trudno go nazwać butem minimalistycznym, ale jego waga i budowa wymuszjąca bieg ze śródstopia, powoduje, że różnica względem klasycznego buta będzie odczuwalna. Mam nadzieję, że pomoże mi to w szybkościowych treningach.
Jak tylko nabiegam trochę kilometrów w Cadence, możecie się spodziewać porządnej recenzji butów. Teraz, taki trening jest raczej niemożliwy – wszystko przez pogodę.
Wczoraj w planach miałem wolne 130 minut. Mentalnie wytrzymałem tylko 102 minuty (wyszło lekko ponad 18 km). W tak trudnych warunkach nie biegałem chyba całą zimę. Śnieg po łydki przez cały trening. Zamiast wybiegania wyszedł porządny trening siłowy, taki po którym następnego dnia czujesz achillesy 😉
Cracovia Maraton za 28 dni. Sam nie wiem czego się spodziewać. Trening nie idzie tak jak został zaplanowany. Nawet marcowa życiówka w półmaratonie nie pomogła w odzyskaniu pewności siebie. Zobaczymy, jest jeszcze kilka treningów do zrobienia.